Rozdział 3
taak kolejny dzień zaczął się ze spokojem zwlekłam się z łóżka.spojrzałam na zegarek.
-Fuck - warlknęłam cicho.byłam spóźniona.spakowałam się umyłam i ubrałam.narzuciłam kurtkę i wybiegłam z domu.musiałam raz dziennie brrac tabletki o godzinie 12 .spojrzałam na babcie która wołał że śniadanie.zignotrowałam.po kilku chwilach byłam w szkole.spojrzałam na zegarek.wbiegłam do klasy.
-przepraszam... za ....spóźnienie
wyszeptałam.wyleciały mi tabletki .zebrałam je szybko.
-prosze pani a ona ma tabletki wyglądają jak narkotyki
odezwał się kto Kacper.wesstchnęłam cicho.
-to nie są narkotyki tylko moje tabletki na chorobę
powiedziałam cicho i założyłam chustkę na głowie.wypadały mi już włosy nir było jeszcze tak nie było widać.westchnęłam cicho.
-zdejmij tą chiustkę-odparł kto inny tylko Kacper.westchnęłam.
-nie ,nie zdjejmę bo nie mogę
odparłam a on zdjął mi trzymał w reku chustę z moimi włosmai.nic nie od[arłam.wstałam wzięłam kurtkę i wybiegłam z klasy do tego mieliśmy z wychowawczynią.biegłam przed siebie.słyszałam ktoś biegł za mną wybiegłam ze skzoły.biegłam ile sił w dogach.łzy mi leciały po policzkach.po chwili stałam na moście do Lisewa.wyjęłam paczkę fajek i zapaliłam jednego i zapaliłam.wypuściłam dym.poszłam na jedną wieżyczkę.usiadłam tak .spojrzałam w niebo.łzy mi kapały.paliłam cicho.
-masz ognia?
-mam trzymaj-podałam mu zapalniczkę.
-dzięki jestem Tomek ale wołają na mnie Jack ale nie wiem dlaczego
-Marta jestem
spojrzałam na niego.
-też jesteś chory na raka ?-pytam.
-tak a skąd wiesz
-widac włosy wypadają jak mi
-dzięki przynajmiej z kimś o tym pogadam no i z dziewczyną dam radę o tym pogadać
0-ja nikogo nie mam
mówię.
0nie martw się teraz masz mnie
uśmiechnął się i lekko przytulił.paliliśmy cicho.rozmawialiśmy ze spokojem .uśmiechałam się .
odparowadził mnie do domu.pożegnaliśmy się i weszłam do domu.spojrzałam na matkę i weszłam do swojego pokoju .
taak kolejny dzień zaczął się ze spokojem zwlekłam się z łóżka.spojrzałam na zegarek.
-Fuck - warlknęłam cicho.byłam spóźniona.spakowałam się umyłam i ubrałam.narzuciłam kurtkę i wybiegłam z domu.musiałam raz dziennie brrac tabletki o godzinie 12 .spojrzałam na babcie która wołał że śniadanie.zignotrowałam.po kilku chwilach byłam w szkole.spojrzałam na zegarek.wbiegłam do klasy.
-przepraszam... za ....spóźnienie
wyszeptałam.wyleciały mi tabletki .zebrałam je szybko.
-prosze pani a ona ma tabletki wyglądają jak narkotyki
odezwał się kto Kacper.wesstchnęłam cicho.
-to nie są narkotyki tylko moje tabletki na chorobę
powiedziałam cicho i założyłam chustkę na głowie.wypadały mi już włosy nir było jeszcze tak nie było widać.westchnęłam cicho.
-zdejmij tą chiustkę-odparł kto inny tylko Kacper.westchnęłam.
-nie ,nie zdjejmę bo nie mogę
odparłam a on zdjął mi trzymał w reku chustę z moimi włosmai.nic nie od[arłam.wstałam wzięłam kurtkę i wybiegłam z klasy do tego mieliśmy z wychowawczynią.biegłam przed siebie.słyszałam ktoś biegł za mną wybiegłam ze skzoły.biegłam ile sił w dogach.łzy mi leciały po policzkach.po chwili stałam na moście do Lisewa.wyjęłam paczkę fajek i zapaliłam jednego i zapaliłam.wypuściłam dym.poszłam na jedną wieżyczkę.usiadłam tak .spojrzałam w niebo.łzy mi kapały.paliłam cicho.
-masz ognia?
-mam trzymaj-podałam mu zapalniczkę.
-dzięki jestem Tomek ale wołają na mnie Jack ale nie wiem dlaczego
-Marta jestem
spojrzałam na niego.
-też jesteś chory na raka ?-pytam.
-tak a skąd wiesz
-widac włosy wypadają jak mi
-dzięki przynajmiej z kimś o tym pogadam no i z dziewczyną dam radę o tym pogadać
0-ja nikogo nie mam
mówię.
0nie martw się teraz masz mnie
uśmiechnął się i lekko przytulił.paliliśmy cicho.rozmawialiśmy ze spokojem .uśmiechałam się .
odparowadził mnie do domu.pożegnaliśmy się i weszłam do domu.spojrzałam na matkę i weszłam do swojego pokoju .
Troszkę to chaotyczne, ale na razie nawet fajne.
OdpowiedzUsuń