Rozdział 12
Po godzinie płakania zasnęłam cicho.Kendall cicho westchną.Położył mnie na łózko ze spokojem .
-Jest źle i to bardzo-wyszeptał załamany Kendall
-Tak,masz racje -powiedział cicho Logan.tuląc do siebie Lily.
-I do tego straciła w co wierzyła-dodał Carlos.
-Na pewno będzie chciała odnaleść swoich biologicznych rodziców -wyszeptał James który siedział na parapecie .
Lily spojrzała na mnie smutno.Zaczęłam się dusić.Logan wezwał pielęgniarkę .Przyszła i wyjęła mi z pod pleców poduszkę. Leżałam na płasko.Oddychałam już spokojnie .Mój lekarz we szedł do środka .
-Dzień dobry -odpowiedzieli cichym chórkiem .Lekarz omówił im mój stan. Obudziłam się i obserwowałam ich.Zakaszlałam.Mówił lekarz coś o operacji którą powinnam mieć ale nikt już go nie słuchał .Lekarz wyszedł ze sali.
-Kendall ? -zawołałam cicho.
-Tka? -zapytał się i przybliżył się do mnie .
-Chce odnaleść biologicznych rodziców - wyszeptałam z trudem. Pielęgniarka przyszła podać mi leki a po chwili wyszła.
-Ale na pewno chcesz Marto ? -pyta Lily tuląc sie do chłopaka.
-Tak chcę ich poznać nim umrę -powiedziałam .
-Nie umrzesz kotku-wyszeptał ukochany.
-Na pewno ?
-Na pewno-odparł zielonooki .-Zobaczysz razem damy radę -odpowiedział z czułym wyrazem twarzy .
Uśmiechnęłam się lekko.Złapałam go za rękę.
-Uważajcie na siebie -mówię cicho.
patrzę na nich.
-Będziemy-pokiwali głowami .
-Idzie już proszę .Powodzenia-dodałam cicho.
-Nie dziękujemy-odpowiedział James.
Podałam im adres zamieszkania.Kendall pocałował mnie czule w usta.
-Pa-wyszeptałam.
-Do zobaczenia -powiedzieli i wyszli.
Kendall został.Spojrzałam n niego.Czułam się już lepiej i mogłam usiąść.
-A ty nie idziesz ? -pytam.
-Ja zostaje -uśmiecha się słodko.-Widzisz lepiej jest -dodał z uśmiechem .
-tak masz racje koteczku -pocałowałam go czule.
Złapał moja rękę ze spokojem i pocałował ją.
-Lily odstawili na lotnisko,a potem pojadę do Ciebie-powiedział.
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuń